Od 6 lat w dniu 1 marca obchodzimy w naszym kraju Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”.
W uzasadnieniu ustawy napisano, że to święto ustanowiono w hołdzie „Żołnierzom Wyklętym” – bohaterom antykomunistycznego podziemia, którzy w obronie niepodległego bytu Państwa Polskiego, walcząc o prawo do samostanowienia i urzeczywistnienie dążeń demokratycznych społeczeństwa polskiego, z bronią w ręku, jak i w inny sposób, przeciwstawili się sowieckiej agresji i narzuconemu siłą reżimowi komunistycznemu”. W tym dniu widzimy w telewizji liczne uroczystości z udziałem najwyższych władz państwowych. Często nie zdajemy sobie sprawy, że tacy bohaterowie żyli również wokół nas, na naszym terenie…
W tym roku oddano hołd tym „Żołnierzom Niezłomnym”, których mogiły znajdują się na naszych lokalnych cmentarzach: w Garnku, Kłomnicach, Zawadzie i Borownie. W uroczystościach na cmentarzu w Zawadzie wzięli udział: wójt gminy Kłomnice – Piotr Juszczyk, zastępca wójta – Adam Śliwakowski, sekretarz gminy – Barbara Mizera, radni gminy Kłomnice – Mirosław Wilkoszewski, Stanisław Matuszczak i Anna Koza. Byli również: harcmistrz Jędrzej Moderski, Robert Kępa, Marian Szyszka – dyr. Z. S. w Zawadzie, Walentyna Wilk i Bogumiła Woldan – nauczycielki Z. S. w Zawadzie oraz uczniowie z pocztami sztandarowymi szkoły podstawowej i gimnazjum. Szczególnymi gośćmi byli przedstawiciele rodzin naszych „Żołnierzy Wyklętych”: Jan Woldan – syn Władysława Woldana, ps. „WALTER”, Monika Derda – wnuczka Józefa Piecha, ps. „BIS”, Władysława Skorupa – córka Józefa Piecha, ps. „BIS”, oraz Zofia Juszczyk – córka Jacka Dróżdża.
Młodzież z Zespołu Szkół w Zawadzie przedstawiła sylwetki lokalnych „Żołnierzy Niezłomnych”. Żłożono kwiaty na mogiłach Władysława Woldana – ps. „WALTER”, Jacka Dróżdza, Józefa Piecha – ps. „BIS”, Stanisława Dąbrowskiego – ps. „DAR” oraz Lecha Rajchela. Harcerze z Z. S. w Kłomnicach pełnili przy ich grobach wartę honorową.
Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych to święto tych, którzy po 1944 roku nie zgodzili się, by Polską rządziła komunistyczna władza. Nie złożyli broni. Za tę postawę wielu zapłaciło najwyższą cenę. Komuniści zamierzali zniszczyć tę najbardziej patriotyczną część polskiego społeczeństwa. Chcieli też zatrzeć ślad po niej na zawsze. Nie udało się. Po 50-latach zakłamania „Wyklęci” żyją w naszej pamięci i są dla młodych Polaków wzorem patriotyzmu. Oto wspomnienia o naszych „zawadzkich” bohaterów „Niezłomnych”:
Władysław Woldan, ps. „WALTER” – syn Ignacego i Anny z/d Rutkowskiej, urodził się 25 września 1920 r. w Zawadzie. Tutaj ukończył siedmioletnią Publiczną Szkołę Podstawową, a następnie czteroletnie Gimnazjum Ogólnokształcące.
Do konspiracji wstąpił 10 maja 1940 r. Najpierw do Służby Zwycięstwu Polski (SZP), a po jej rozwiązaniu i zastąpieniu w listopadzie 1940 r. do Związku Walki Zbrojnej (ZWZ), a po przemianowaniu rozkazem naczelnego wodza gen. Wł. Sikorskiego stał się żołnierzem Armii Krajowej.
Początkowo był łącznikiem, a następnie wszedł w skład drużyny łączności Komendy AK - Rejon Kłomnice, w obwodzie Radomsko. Po przeszkoleniu wojskowym awansowany kolejno do stopnia starszego szeregowego, kaprala, a następnie plutonowego. Utrzymywał łączność między Komendą Rejonu AK Kłomnice i Komendą Obwodu AK Radomsko oraz dowódcami drużyn i placówek wchodzących w skład rejonu AK Kłomnice, a także oddziałami leśnymi „Andrzej”, „Robotnik”, „Alm”. Brał udział w akcji przeciwko żandarmerii niemieckiej w rejonie Karczewice, Garnek, w rozbrojeniu załogi niemieckiej w miejscowości Lipicze – czerwiec 1944 r. a poza tym uczestniczył w zrzutach broni w miejscowości Ewina, którą następnie transportował do rejonów i przewoził radiową stację nadawczo-odbiorczą między miejscami jej pracy. Został aresztowany 13 grudnia 1946 r. na stacji PKP Rudniki, gdzie pracował, jako dyspozytor ruchu. W dniu 29 marca 1947 r. skazany wyrokiem Sądu Rejonowego w Łodzi z art. 86 i art. 27 Kodeksu Karnego Wojska Polskiego na karę 6 lat więzienia (art. 86), a z art. 27 na 5 lat więzienia, przepadek mienia, pozbawienie praw publicznych i obywatelskich, praw honorowych na 3 lata. Część kary złagodzono amnestią z dnia 22 lutego 1947 r. Do 21 grudnia 1949 r. przebywał w więzieniu we Wronkach i po odbyciu połowy kary tj. 3 lata wrócił do domu. Był schorowany, bardzo blady i mocno wychudzony. Miał wybite – podczas przesłuchań dwa zęby po uderzeniu kolbą karabinu. Dzięki trosce swojej siostry – Janiny, która w miarę możliwości dowoziła do więzienia czosnek i cebulę, uratował resztę zdrowia.
Po odzyskaniu przyzwoitej formy fizycznej podjął pracę w PKP, gdzie jego przeszłość stanowiła barierę do jakiegokolwiek awansu zarówno o stanowisko pracy, jak i grupę finansowego zaszeregowania. Pracował jako konduktor, aż do uzyskania świadczeń emerytalnych, które ze względu na bardzo zły stan zdrowia otrzymał w wieku 60 lat. Miał schorowany kręgosłup, nogi, a nade wszystko serce, które, mimo wieloletniego brania leków wspomagających, nie wytrzymało i na skutek zawału zmarł w wieku 69 lat. Było to 4 maja 1989 r. W życiu prywatnym Władysław Woldan w 1954 r. ożenił się z Janiną z/d Rajtar, z którą przeżył 35 lat życia, mieli troje dzieci – synów Stanisława i Jana oraz córkę Teresę.
Przez całe swoje życie, mimo tragicznych przeżyć czasów młodości, zachował pogodne usposobienie. Zawsze służył pomocą ludziom tej pomocy oczekującym. O swoich wojennych i więziennych czasach mówił niewiele, nigdy nie uważając się za bohatera, gdyż za takich uważał jedynie tych, którzy oddali to co najcenniejsze – własne życie, w walce o wolną i niepodległą POLSKĘ.
Jacek Dróżdż – żołnierz Armii Krajowej i Konspiracyjnego Wojska Polskiego w oddziale „WARSZYCA”. Jego postać mogłaby posłużyć za scenariusz do filmu. Jacek Dróżdż urodził się i mieszkał w Zawadzie, gdzie ukończył 7-klasową Szkołę Powszechną. Zaraz potem rozpoczął naukę w Zawodowej Szkole Rolniczej w Dobryszycach. Był rolnikiem, tak jak jego rodzice. Jako młody rolnik pragnął się kształcić. W czasie okupacji uczęszczał na tajne komplety – nauczanie w zakresie gimnazjum kończące się tzw. Małą Maturą. W 1938 r. został uczestnikiem Uniwersytetu Ludowego w Szycach pod Krakowem. W marcu 1938 r. został powołany do Wojska Polskiego by walczyć z niemieckim okupantem, gdzie 3 października 1938 r. wcielono Go pod pseudonimem GIEWONT do 18 Pułku Piechoty w Skierniewicach, tam też przebywał do marca 1939r. Po powrocie do swojej kompanii ze starszego szeregowego zostaje awansowany do stopnia kaprala, a potem plutonowego. 1 września 1939 r. wyrusza na front wojny obronnej. Bierze udział w walkach m.in. pod Kutnem. 22.10.1939 r. dostaje się do niewoli niemieckiej, skąd 01.12.1939 r. udaje Mu się uciec.
W czasie II Wojny Światowej walczy w szeregach Armii Krajowej lecz zakończenie działań na froncie nie oznaczało dla Niego wyzwolenia, a tym samym końca wojny. Dlatego też w 1945 r. znalazł się w Konspiracyjnym Wojsku Polskim u „WARSZYCA”, gdzie pełnił funkcję dowódcy Kompanii Rezerwowej KWP i tworzył struktury terenowe.
23.10.1946 r. Urząd Bezpieczeństwa zdekonspirował i zlikwidował niemal całe dowództwo. W tym dniu aresztowani zostali:
- Jacek Dróżdż – pseudonim Przybylski (dowódca batalionu);
- Józef Deszcz – z-ca dowódcy;
- Marian Zatoń – pseudonim ORLIK (dowódca plutonu I);
- Władysław Musiał – pseudonim ZAWISZA (dowódca plutonu II);
- Stanisław Wolski – pseudonim ORLIK (dowódca plutonu III);
- Józef Piech – pseudonim BIS;
- Władysław Łyczko.
11 stycznia 1947 r. Sąd w Łodzi wydał wyrok skazujący Go na 7 lat więzienia z utratą praw publicznych i obywatelskich, praw honorowych na 3 lata i przepadkiem całego mienia na rzecz Skarbu Państwa, za /jak określono słowami/ usiłowanie dokonania przemocą zmiany ustroju Państwa Polskiego będąc dowódcą Kompanii Rezerwowej Konspiracyjnego Wojska Polskiego w oddziale „WARSZYCA”.
Jacek Dróżdż zwolniony został na mocy amnestii po odbyciu kary 3 lat i 6 m-cy w Więzieniu we Wronkach. W czasie odbywania wyroku w szpitalu więziennym Warszawa Mokotów miał przeprowadzoną trepanację czaszki, co pozostawiło widoczny ślad na jego wyglądzie.
Jacek Dróżdż zmarł 28 marca 1976 r. Pochowany jest na cmentarzu w Zawadzie w grobie wraz ze swą żoną i jedną z córek.
Pamiętam, że był mroźny zimowy wieczór. Byliśmy całą rodziną w domu. Nagle ktoś zaczął pukać w zamknięte okiennice. W pierwszej chwili tatuś nie reagował, jednak nieznajomi nie odchodzili od domu i domagali się otwarcia drzwi. Twierdzili, że jest ciemno i nie wiedzą jak dojść do Widzowa – nie znają drogi i potrzebują, aby mój tatuś poszedł z nimi i im pokazał. Gdy otwarły się drzwi, do izby weszło dwóch mężczyzn. Ja, razem ze starszą siostrą Wandą, leżałyśmy już na łóżku. Na drugim łóżku spały 2,5 letnie bliźniaki – Stasia i Janek. Mężczyźni po raz kolejny powtórzyli, że chcą, żeby mój tatuś poszedł z nimi pokazać im drogę do Widzowa. Spojrzeli na niego znacząco. Tatuś zaczął się ubierać, a mamusia w pośpiechu podawała mu z szafy ciepłe ubrania. Byłam wtedy 13-letnim dzieckiem, nie rozumiałam, co dokładnie się dzieje, ale odczuwałam obawę i niepokój. Miałam złe przeczucia. Zaczęłam płakać i wołać: „Dlaczego zabieracie naszego tatusia?”… Jeden z mężczyzn spojrzał na mnie i po raz kolejny zapewnił, że tatuś zaprowadzi ich tylko do Widzowa i wróci, żeby się nic nie martwić. Nie wiem, skąd miałam w tym momencie tyle śmiałości w sobie, ale nadal, ze łzami w oczach, wołałam: „Nieprawda, wy kłamiecie – po co, tak po ciemku, mielibyście iść do Widzowa? Wy chcecie nam zabrać tatusia!”. …I zabrali… nie było go z nami długi czas. Zostaliśmy sami. Pomimo, że to było bardzo dawno temu, doskonale pamiętam i zawsze będę pamiętać tą pierwszą zimę bez tatusia. Razem z siostrą każdego dnia starałyśmy się pomagać mamusi. Pamiętam naszą bezsilność, gdy zamarzła studnia i nieporadnie próbowałyśmy rozbić lód, żeby dostać się do wody. Pamiętam, jak zdobywałyśmy drzewo na opał i walczyłyśmy o każdy dzień… I tęskniłyśmy za tatusiem…
Stanisław Dąbrowski – ps. „DAR”
Aresztowany w 1946 roku i osadzony w więzieniu w Łodzi.
Lech Rajchel
Należał do organizacji niepodległościowej. Ujęty w czerwcu 1953 roku został oskarżony o działalność szpiegowską. W dniu 27.11.1953 roku Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie skazał go na karę śmierci. Stracony 04.03.1954 roku. Symboliczny grób tego „wyklętego” znajduje się na Cmentarzu Wojskowym, na tzw. „Łączce”.